Jak zawsze w takich przypadkach - liczy się to, kto odpowiednio wcześnie "przejmie internety" i nabije sobie licznik głosami znajomych, znajomych znajomych i znajomych znajomych znajomych. O wiele bardziej wymiernym sposobem mierzenia popularności takich zabytków i jest porównanie liczby sprzedanych biletów w odniesieniu do liczby turystów, którzy w ogóle daną miejscowość odwiedzili. Inna sprawa, że wtedy do zestawienia nie załapią się zamki-hotele...